2. Województwo białostockie – Marcin Kącki, „Białystok. Biała siła, czarna pamięć”

W: Chciałaś współczesne Podlasie, to masz.
N: Taaak, ale chyba nie do końca o to mi chodziło. Tutaj zresztą trudno powiedzieć, że to obraz tylko współczesny, bo historia mocno miesza się z teraźniejszością. Nie da się ich oddzielić, tak bardzo na siebie wpływają.
W: To tak bardzo odmienny obraz od „Antonii…”, że aż trudno uwierzyć, że mówimy o podobnej okolicy. Tylko, że u Panasiuk mamy trochę sielankowe patriot-Zorro-story, a tutaj… no właśnie. Gorzki i wielopoziomowy obraz miasta i jego okolicy. Bo to nie tylko Białystok, ale też Hajnówka, Łapy, Sokółka. To mocno posępna opowieść o regionie.
N: Trudno się dziwić, bo już nie poznajemy piękna okolicy, a dostajemy jego społeczno-historyczny rysunek, w którym nie brak tych najbardziej oczywistych skojarzeń, jak choćby Jagiellonia czy disco polo, choć zabrakło tak oczywistych jak Białowieża, czy Kononowicz. Ale też to nie tylko opowieść o Podlasiu dziś, ale przede wszystkim o tym, jak historia wpływa na teraźniejszość. A nie wiem, jak ty, ja nie wiedziałam, że to przed wojną było głównie żydowskie miasto.
W: Wiedziałem, ale nie miałem świadomości, że tak mocno wyparto tę przeszłość. Kącki dobrze podejmuje problem tożsamości miasta i regionu, których historia jest mocno skomplikowana, często tragiczna, a po wojnie – całkiem przemodelowana. Bo co dzisiaj jeszcze zostało z miasta sprzed osiemdziesięciu lat?
N: Mamy więc epizody tragiczne, mamy obraz współczesnego miasta, jego koloryt, powiedzmy, dosyć specyficzny. Mamy Zenka Martyniuka, zasłaniających się Bogiem włodarzy, a jednocześnie próby społecznych interwencji i walkę z antysemityzmem w mieście pozornie tak „białym”, że bardziej się nie da.
W: Aż trudno się powstrzymać przed powiedzeniem, że „Białystok to nie miasto, to stan umysłu”, tym bardziej, jak pomyślisz jeszcze o niezwykłym „cudzie” w Sokółce, niespodziewanie pojawiających się na murach napisach „Bóg, Honor, Ojczyzna” i duszy księdza Sopoćki, która ocaliła miasto od „chlorowej zagłady”.
N: W takim razie możemy być spokojni o Białystok. Ksiądz Sopoćko czuwa.

Wydawnictwo @wydawnictwoczarne
Rok wydania – 2015
Czytane na @legimibooks (dostęp dzięki @biblioteka_koszalin )
Ocena literacka: 8/10
Ocena krajoznawcza: 8/10

1. Województwo bialskopodlaskie – Agnieszka Panasiuk, „Na Podlasiu. Antonia”

W: Byłaś w Białej Podlaskiej?
N: Nie, ale teraz na pewno tam pojadę! Jeśli wierzyć Antonii, to piękny i malowniczy region. Wsi spokojna, wsi wesoła… To trochę taki miks „Chłopów” z „Nad Niemnem”
W: Tak i ta idylliczność mocno miejscami razi, może dlatego, że wiemy, jak było w rzeczywistości. Orzeszkowej można wybaczyć sielskie ukazanie pracy na dziewiętnastowiecznej wsi, ale w XXI wieku to już raczej nie zda egzaminu.
N: No dobrze, ale nie zaprzeczysz, że region jest ukazany naprawdę wszechstronnie, można się dowiedzieć mnóstwa rzeczy o Białej, Międzyrzeczu, Franopolu, Radzyniu Podlaskim. Trzeba przyznać, że autentyczne miejsca są dobrze opisane, spacerujemy po uliczkach Białej z bohaterką, dowiadujemy się mnóstwa ciekawostek.
W: Tak, nie da się ukryć, że książka pod tym względem spełnia założenia projektu. Aż chce się tam jechać, zwiedzać i korzystać z uroków natury. Może nawet spotkać „podlaskiego Zorro”…
N: To pomysł trochę z zupełnie innej bajki, czułam się trochę, jakbym czytała o jakimś Robin Hoodzie na Podlasiu. I w dodatku naprawdę trzeba się bardzo starać, żeby po stu stronach nie rozgryźć „zagadki”, w połowie można też zacząć się lekko męczyć nachalnym patriotyzmem. Takie patriotyczno-romansowe czytadło, żadna wielka literatura, ale ostatecznie sympatyczne.
W: Choć bohaterka nie mogłaby być bardziej bez skazy.
N: Ano nie.
W: Chyba musimy dodać, że cykl Agnieszki Panasiuk nie miał żadnej konkurencji. Dawne bialskopodlaskie w literaturze właściwie nie istnieje.
N: Ale to całkiem niezła reprezentacja dla regionu. Teraz czekamy na coś, co pokaże nam współczesne Podlasie.

Wydawnictwo @szaragodzina
Rok wydania – 2020
Czytane na @legimibooks
dostęp dzięki @biblioteka_koszalin
Ocena literacka: 5/10
Ocena krajoznawcza: 8/10

49. Literacka Mapa Polski

W – Porozmawiamy o książkach z różnych stron Polski. Zróbmy taki… literacki obraz kraju.
N – 49 województw? Tak sentymentalnie, z dzieciństwa. To chyba będzie odpowiednio reprezentatywne dla kraju, pytanie, czy jedna książka z województwa wystarczy?
W – Nie wystarczy, ale pamiętaj, że sporo z różnych regionów już przeczytaliśmy.
N – Czyli nie będziemy czytać tego, co już znamy?
W – Myślę, że idea będzie taka, żeby to były teksty, których nie czytało żadne z nas… Chyba, że nie da się inaczej.
N – No dobra, to ustalmy, co w takim razie jest kluczowe.
W – Akcja musi dziać się w byłym województwie, dobrze by też było, żeby książka byłą w miarę nowa.
N – Chyba też zależy nam na różnorodności gatunkowej.
W – I na tym, żebyśmy potrafili powiedzieć, czy chcemy, czy nie chcemy zobaczyć tego miejsca.
N – Całkiem sporo widzieliśmy, ale centralna Polska i wschód to w dużej mierze biała plama.
W – Tak, a liczę na to, że po przeczytaniu książek z dawnego łomżyńskiego, bialskopodlaskiego czy suwalskiego dowiemy się czegoś i przekonamy, czy chcemy tam pojechać.
N – Oczywiście, że chcemy! No to twórzmy ten projekt…
W – Literacko-krajoznawczy. I pamiętajmy, że wszystko to zabawa.

Jesteśmy parą polonistów, którzy postanowili „przeczytać Polskę”. Nazwaliśmy nasz projekt „49. Literacka mapa Polski”. Nie wiemy, ile potrwa, ale mamy nadzieję, że będziecie nam towarzyszyć w książkowej podróży przez 49 dawnych województw.