Polskie filmy, które warto zobaczyć – 16. Rok 1937

Rok 1937 to szczytowy moment rozwoju polskiego kina w okresie międzywojnia. Do kin tłumy przyciągają klasyczne melodramaty oparte na bestsellerowych powieściach – Ordynat Michorowski i Znachor, status megagwiazdy potwierdza Jadwiga Smosarska (Ułan Księcia Józefa, Skłamałam), której kroku dotrzymuje Eugeniusz Bodo (Książątko), dobrze ma się też kino społecznie zaangażowane (Dziewczęta z Nowolipek), wciąż jednak najpopularniejsze są lekkie, bezpretensjonalne komedie, z których trzy – Niedorajda, Piętro wyżej i Pani minister tańczy śmieszą do dziś i wciąż warte są uwagi. Najlepszym filmem roku jest jednak zupełnie dziś zapomniany Dybuk, będący najciekawszym dźwiękowym obrazem polskiego kina przedwojennego…

1937

NIEDORAJDA – reż. Mieczysław Krawicz

ImagePreview.aspxOk, Niedorajda nie jest filmem zbyt mądrym, a finał rozgrywa się zdecydowanie zbyt szybko – i zbyt nagle! – co jest zresztą grzechem bardzo wielu polskich filmów z lat 30., całość jest jednak autentycznie zabawna, a to w przypadku komedii jest wszak najważniejsze! Nie brak tu też wielu świetnych pomysłów i rozwiązań fabularnych, a motor napędowy całości – Adolf Dymsza, jest w najwyższej formie: każda scena z jego udziałem ma w sobie potężny ładunek komizmu, na drugim planie zaś błyszczy parada znakomitych aktorów z Józefem Orwidem i Michałem Zniczem na czele, a Renata Radojewska jest tak śliczna i pełna uroku, że uwierzyć nie można, że nie zrobiła większej kariery w kinie.
A o co chodzi w samej historii? O tym tutaj, ale najlepiej zobaczcie sami :).

PIĘTRO WYŻEJ – reż. Leon Trystan

hqdefaultPiętro wyżej to jedna z najpopularniejszych polskich komedii przedwojennych, która wciąż cieszy się wielką sympatią widzów – to zrozumieć akurat bardzo łatwo, bo film jest autentycznie zabawny, miejscami nawet bardzo (kapitalny motyw z biberem!), choć znowu komediowa intryga finalizuje się zbyt łatwo – tak, jakby Leonowi Trystanowi zabrakło pomysłu na mocniejsze zakończenie tej historii (reżyser to jednak średniej klasy, który żadnym innym filmem nie zbliżył się nawet do Piętra…). Niezaprzeczalną gwiazdą filmu jest Eugeniusz Bodo, do którego ja akurat jakoś przekonać się w pełni nie mogę – choć okazji, by się wykazać, akurat w tym filmie nie brakuje. Ponownie znakomicie wypada drugi plan (Orwid, Sempoliński), dobrze radzi sobie także śliczna Helena Grossówna, ale i tak największą siłą filmu są wiecznie żywe szlagiery – Sexappeal, to nasza broń kobieca czy Umówiłem się z nią na dziewiątą.
O samej historii tutaj, film zaś można zobaczyć tu.

PANI MINISTER TAŃCZY – reż. Juliusz Gardan

Pani minister tanczy 1-F-2875-4Do Pani minister tańczy mam stosunek szczególny, bo to film, od którego zaczęło się moje zainteresowanie polskim kinem przedwojennym. Oglądałem go kilka razy i za każdym razem mnie śmieszy, ma w sobie bowiem wszystko, co jest gwarantem dobrej zabawy: sympatycznych bohaterów, świetne piosenki, ujmujący klimat, dobre aktorstwo (drugi plan ze Zniczem, Orwidem i Ćwiklińską rządzi!, świetnie wypada Tola Mankiewiczówna w roli tytułowej i nawet Aleksander Żabczyński mnie nie razi) i pomysłową intrygę, choć sam motyw przebieranek i zawirowań z tożsamością bohaterów w latach 30. został zużyty do cna (inna sprawa, że w Pani minister tańczy „efekty specjalne” w scenach, gdy Mankiewiczówna gra dwie siostry siedzące obok siebie, są naprawdę świetne!). Juliusz Gardan jest jednak na tyle klasowym reżyserem, że jest w stanie wycisnąć z nich świeżość (Czy Lucyna to dziewczyna? okazała się być świetnym poligonem doświadczalnym). Są w tym filmie sceny porywające (występ siostry pani minister w sejmie), największym jego atutem jest jednak bezsprzecznie wwiercająca się w mózg tytułowa piosenka – brawurowo wykonywaną bodaj sto razy :).
O samej historii poczytacie tutaj, film zaś można zobaczyć tu.

DYBUK – reż. Michał Waszyński

dybukDybuk to w historii polskiej kinematografii film szczególny, jest bowiem najcenniejszym filmowym zabytkiem kultury jidysz, jaki zachował się po dziś dzień. Autorem Dybuka jest bodaj najpracowitszy reżyser dwudziestolecia międzywojennego, pochodzący z rodziny o rodowodzie chasydzkim, Michał Waszyński, autor takich hitów, jak Jego ekscelencja subiekt czy Znachor. Zdjęcia do filmu powstawały w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, a główne role zagrały największe ówczesne gwiazdy polskich teatrów żydowskich: Lili Liana, Leon Liebgold oraz Maks Bożyk.
Mimo kilku dłużyzn Dybuk to naprawdę świetne, na wskroś nowoczesne i oryginalne kino, które wciąż wywiera na widzu wrażenie i oddziałuje na wyobraźnię – ogromna w tym zasługa przejmującej i wciągającej od samego początku historią i niesamowitego klimatu – groza jest tu bardzo niedosłowna, ale wielce wymowna, nad wszystkim zaś unosi się aura religijnego mistycyzmu i oddech świata, który przepadł bezpowrotnie. Siła wyrazu niektórych scen jest zaś porażająca i na długo pozostaje w pamięci. Dybuk to lektura obowiązkowa dla każdego, dla kogo polskie kino przedwojenne to tylko głupawe komedyjki, ckliwe melodramaty i pretekstowe historyjki służące jedynie zaprezentowaniu na ekranie popularnych piosenek.
To też obowiązkowa pozycja dla tych, którzy zarzucają polskiej kinematografii brak oryginalności i choć Dybuka horrorem nazwać nie można, to miłośnicy kina grozy seansem też powinni być usatysfakcjonowani…
O samej historii, w której aż roi się od niezwykle nośnych motywów (przysięga, przyjaźń, niespełniona, acz wielka miłość, spór rodów, bunt młodych, śmierć, głos z zaświatów, miłość silniejsza niż śmierć, egzorcyzmy,bunt wobec boga, zwrócenie się w stronę złego itp. itd.), przeczytać można tutaj, sam film zaś zobaczyć można tu.

1 comments on “Polskie filmy, które warto zobaczyć – 16. Rok 1937

  1. „Pani minister tańczy” to również film, od którego rozpoczęło się moje zainteresowanie przedwojennym kinem! Faktycznie, tytułowa piosenka do dziś huczy mi w głowie, a fabuła jest prześmieszna, jak nie wiem co!

Dodaj komentarz