Wszystkie smaki kina – 12. Alicja w Krainie Czarów (1915)

imagesPowieść Lewisa Carrolla to filmowy samograj – aż prosi się, żeby przenieść ją na ekran, trudno bowiem o równie niezwykłą i pełną niesamowitych postaci, zdarzeń i scenerii historię. Kino bardzo szybko zdało sobie z tego sprawę, bo już w 1903 roku Brytyjczycy nakręcili niezwykle efektowną i klimatyczną ośmiominutową wersję przygód Alicji. Dwa lata później mniej udaną – i dłuższą tylko o dwie minuty – adaptację nakręcił w USA znany nam już Edwin S. Porter (ten od Napadu na pociąg), ale dopiero w 1915 roku powieść Carrolla doczekała się w pełni udanego przeniesienia na ekran. Film Younga, choć nie zachował się w całości (trwał godzinę, zachowało się jednak tylko 45 minut) wciąż zachwyca pomysłowością realizacyjną, a tym, co na pewno zachwyci każdego widza, są absolutnie niezwykłe kostiumy – co tam Cabiria czy Narodziny narodu, takiego popisu kostiumografów próżno szukać w pierwszym dwudziestoleciu kina. Dzięki temu nie sposób nie zakochać się w postaciach, które za pomocą tychże kostiumów udało się wykreować – pełzający po skałach smok z Komodo, nieco demoniczny królik, Dodo wyglądający dokładnie tak samo jak na książkowych ilustracjach to tylko niektóre z barwnej galerii postaci, którą zobaczymy w filmie.

Czytaj dalej